Iza Maciejewska “Wada. Opowieść o doskonałej miłości”

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Izy Maciejewskiej, ale już wiem, że na pewno nie ostatnie.

Z tyłu na okładce przeczytałam: “Czy można uniknąć pewnych sytuacji? Czy rodzina zawsze jest najważniejsza? Kiedy powiedzieć “dość”? Aby poznać odpowiedzi na te pytania, zanurz się w lekturze przepełnionej wszystkimi możliwymi emocjami. Jedno jest pewne – nie przejdziesz wobec tej książki obojętnie”. Zgadzam się. Lektura tej książki dostarczyła mi prawdziwy rollercoaster emocji. Kiedy myślałam, że już wreszcie sztorm ucichł, zza zakrętu pojawiało się tornado, które zmiatało wszystko i wszystkich stojących na drodze. Nagromadzenie zdarzeń, emocji, problemów wagi ciężkiej bardzo łatwo mogło stać się dziewiczym rejsem Titanica i po prostu zatopić historię wraz z czytelnikiem. Ale ku mojemu zdumieniu Iza Maciejewska poprowadziła czytelnika nawet przez najcięższe zdarzenia tak, że nie czuł się przytłoczony i zmaltretowany – choć nie mogę powiedzieć, żeby emocje towarzyszące historii nie tylko Julii i Marka nie pracowały we mnie przez następnych parę dni po przeczytaniu książki.

Autorka ani na chwilę nie zwalnia tempa i utrzymuje zainteresowanie czytelnika na tym samym poziomie. To jest jedna z tych nieodkładalnych historii – nie można odłożyć książki, dopóki nie przeczyta się ostatniej strony, nierzadko z wypiekami na twarzy.

Pierwsze spotkanie głównych bohaterów książki, Julii Radosnej i Marka Wenty jest katastrofą porównywalną do zderzenia Titanica z górą lodową. Ale, że życie (i autorki 😁) pisze swoje scenariusze, ta dwójka spotka się ponownie i … No cóż, nietrudno przewidzieć, że dalsza droga tej dwójki obfitować będzie w przeróżne atrakcje, ale także sytuacje wręcz traumatyczne.

Autorka żadnej z postaci nie ocenia. Nawet tej najbardziej negatywnej, którą ja niemal od samego początku chciałam udusić (a co najmniej pogrzebałabym na kartach książki), potrafi znaleźć usprawiedliwienie czy raczej wytłumaczenie, skąd wzięło się takie a nie inne zachowanie.

To co mi początkowo nieco przeszkadzało (zaznaczam, że jest to moja jak najbardziej subiektywna ocena!), to te poprawne wytłumaczenia zachowania każdej osoby, z jakim spotykał się Marek. Ale potem pomyślałam sobie, że jest w końcu jednym z najlepszych w regionie specjalistów w dziedzinie psychoterapii, w dodatku obarczony taką a nie inną wadą i to, że wyraża się w taki a nie inny sposób nawet do niego pasuje.

Dzięki tej wielowątkowej historii dowiedziałam się o tym, że istnieją problemy zdrowotne, o jakich nigdy nie słyszałam. Przy okazji rozmów bohaterów na te tematy, można się sporo dowiedzieć. A potem dzięki temu inaczej spojrzeć na sąsiada, czy sąsiadkę, którzy … Nie, nie będę zdradzać. Za to zachęcam do sięgnięcia po tę wartościową lekturę, która nikogo nie pozostawi obojętnym.

Na koniec podzielę się paroma maksymami, które na pewno zastosuję w swoim życiu:

“Jeśli naprawdę uwierzysz w to, że nie dasz sobie rady, to tak będzie. To akurat jest proste. Dostajesz od życia to, czego chcesz. Zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym tego słowa znaczeniu, tak że uważaj, o co prosisz, bo może ci się spełnić”.

“Każdy z nas jest wyjątkowy. Tylko nie każdy potrafi nadać tej swojej wyjątkowości cechy charakteru. A jeszcze częściej myśli o sobie, że jest nijaki, nic nie potrafi, do niczego się nie nadaje i tak naprawdę nie ma sensu próbować, bo przecież i tak mu się nie uda. Z góry skazuje się na porażkę i tkwienie w marazmie. Cóż, nie na darmo mówi się, że jesteśmy kowalami swojego losu. Szkoda tylko, że w większości przypadków tłuczemy się młotem po głowie”.

“Ludzie nie potrzebują cię znać, żeby mieć o tobie wyrobione zdanie. Często bardzo mylne”. 

“Żyjmy tu i teraz i czerpmy radość z tego co nas otacza”.

Bardzo dziękuję autorce http://www.facebook.com/izamaciejewskastronaautorska/ za egzemplarz recenzencki.

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.