Sławek Gortych “Schronisko, które przestało istnieć”

Zacznę od tego, że nie przepadam za górami. Owszem, mam za sobą wiele wędrówek po Tatrach – ale to tylko upewniło mnie w tym, że zdecydowanie moim ulubionym środowiskiem jest woda. A jednak coś skłoniło mnie do sięgnięcia po „Schronisko, które przestało istnieć” – i nie żałuję tego. Historia, którą opowiedział Sławek Gortych wciągnęła mnie od razu. Maksymilian Rajczakowski, młody stomatolog, przyjeżdża do nieczynnego już schroniska Nad Śnieżnymi Kotłami. Potrzebuje odpoczynku – od pracy i rodziny, w której panują, delikatnie mówiąc, nienajlepsze relacje „W tej rodzinie istniało coś trudnego do opisania słowami, co sprawiało, że nie tęsknił za kontaktem z jej członami”. Jedyną osobą, z którą Maks miał naprawdę dobry kontakt, był wuj Artur, właściciel schroniska. Niestety – ponad miesiąc temu zginął w nieszczęśliwym wypadku. Informacje, które przekazał mu przed wyjazdem ojciec, chcąc go powstrzymać przed grzebaniem w przeszłości, nie daje mu spokoju. „Pytania się ,mnożyły”. Niedługo po przyjeździe Maks dowiaduje się, że wuj interesował się bardzo losami schroniska Księcia Henryka, które spłonęło zaraz po II wojnie światowej w niewyjaśnionych okolicznościach. Wraz z poznaną w drodze Martą Łyżwińską, która pracuje w niżej położonym schronisku na Szrenicy, zaczyna powoli drążyć temat. Spokoju nie dają mu różne dziwne informacje, na które natrafia. Powoli dociera do wiadomości, która zaprowadzi go do odkrycia prawdy. Nawet nie przypuszcza, że wywróci to jego życie do góry nogami. Bo dowie się prawdy nie tylko o swojej przeszłości.

Mimo przeplatania ze sobą historii z przeszłości i dziejących się obecnie, nie pogubiłam się i nie miałam wrażenia chaosu. To dlatego, że każda historia opatrzona jest nazwą miejsca akcji oraz datą. Autor wplótł w swoją opowieść historię Ziem Odzyskanych. Pojawiają się w niej postacie historyczne i wydarzenia. To wszystko umiejętnie splecione z fabułą sprawia, że historia sama wchodzi do głowy, podana w tak atrakcyjny sposób.

Bardzo podoba mi się, że w książce zamieszczona jest mapka miejsc, w których dzieje się akcja oraz przedwojenne nazwy niemieckie i ich polskie odpowiedniki. Autor w posłowie wyjaśnia co wydarzyło się naprawdę, a co jest tylko fikcją. Dzięki tym zabiegom czytelnik może od razu sprawdzić jak wygląda stan obecny tego, o czym czyta, a cała opowieść pozostaje w świetnym klimacie.

Na pewno zajrzę do autora na jego stronę https://zagubionywkarkonoszach.wordpress.com/

Książkę przeczytałam dzięki BT zorganizowanemu przez kryminalnatalerzu.pl/

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.