Glendy Vanderah “Tam, gdzie las spotyka się z niebem”

Po przeczytaniu krótkiej notki z tyłu okładki i z ciekawością sięgnęłam po tę książkę o nieco długim tytule. Na blogu zwykle nie recenzuję książek autorek obcojęzycznych, ale coś mnie do tej pozycji przyciągnęło.

Zaczyna się nieco … fantastycznie. Oto nagle w świat Jo wkracza mała, posiniaczona dziewczynka. Jo po stracie matki i walce z rakiem na nowo układa sobie życie. Wraca do przerwanych studiów i badań nad ptakami. Chce tym samym udowodnić wszystkim, że ostatnie traumatyczne przejścia jej nie złamały. W tym na nowo poukładanym świecie Jo pojawia się któregoś dnia Ursa. “Dziewczynka wyglądała na bajkowego podmieńca. Była prawie niewidoczna; jej blada buzia, bluza z kapturem i spodnie niknęły w ciemniejącym lesie. Miała bose stopy. Zastygła w bezruchu, jedną ręką obejmując pień hikory (…). Jo wyłączyła silnik i odwróciła wzrok od dziewczynki (…). Może dziecko powróci do swej bajkowej krainy, jeśli ona nie będzie na nie patrzeć”. 

Ursa twierdzi, że nie ma domu na ziemi. Przybyła z Ursa Maior, gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy, a konkretnie z Galaktyki Wiatraczek. A dlaczego wygląda jak człowiek? Bo korzysta z ciała dziewczynki, którą widać. Ona już nie żyła, kiedy Ursa wzięła sobie jej ciało. A poza tym – “muszę zostać na Ziemi, dopóki nie ujrzę pięciu cudów. To część naszej nauki, którą zdobywamy, gdy osiągamy pewien wiek. Coś jak szkoła”.

Jo nie wierzy w cuda, dlatego pozwala jej zostać do momentu, aż odkryje kim naprawdę jest mała kosmitka.

Sąsiadem Jo jest Gabriel, zwany przez nią Jajcarzem, bo kupuje u niego jajka. To młody sąsiad odludek. Oboje zaczynają spędzać z małą dziewczynką coraz więcej czasu. Okazuje się, że Ursa nie tylko umie czytać, ale i rozumie Szekspira! W jej obecności ciągle przytrafiają się im dobre rzeczy. Kiedy polubimy jakichś Ziemian, nagle przytrafiają im się dobre rzeczy. Tak odwdzięczamy im się za ich dobroć dla nas. – To by znaczyło, że stoisz za wypadkiem Nancy – zauważyła Tobby. – Nie chciałam tego – powiedziała Ursa – ale czasem zdarza się coś złego, żeby zdarzyło się coś dobrego”. W końcu oboje przestają sprawdzać w internecie strony z zaginionymi dziećmi.

Bo niezauważenie całą trójkę połączyła głęboka więź. Ale nie jest to tylko więź łącząca ich troje – to także początkowo nieśmiało kiełkujące uczucie między Gabrielem a Jo. Dzięki temu oboje przezwyciężą swoje demony z przeszłości. Jo zobaczy w sobie kobietę, którą nie przestała być mimo mastektomii. A Gabriel … Gabriel również odzyska spokój. Ale tutaj autorka wprowadziła wątek iście kryminalny. Powoli wyjaśnia się tajemnica z przeszłości Gabriela, o której on nawet nie miał pojęcia.

“Jo pragnęła żyć jak ona [Ursa] , delektować się każdą chwilą. Niestety czas spędzany z Ursą był naznaczony obawą o jej przyszłość. Któregoś dnia całą trójkę dogania brutalnie przeszłość Ursy …

Ta opowieść jest niesamowita. Jest w niej magia i radość. Są poranieni ludzie i mała dziewczynka, której historia pozwala całej trójce się odnaleźć. To historia pełna miłości, naznaczona bolesnymi stratami, ale i pełna nadziei – że po ciemnych, trudnych dniach czeka na nas jasny dzień. To wreszcie opowieść o relacjach międzyludzkich i o tym jak miłość potrafi te relacje naprawić i uzdrowić.

Jest w tej opowieści obecna natura. Właściwie jest ona pełnoprawnych bohaterem i to wcale nie drugoplanowym. Bo gdyby nie obserwacja ptaków Jo nie spotkałaby Ursy i nie uratowała w ten sposób siebie, a pośrednio i Ursy i Gabriela.

Zakończenie tej historii było dla mnie zaskoczeniem. Nie spodziewałam się tego. Ale pasuje mi do historii opowiedzianej przez autorkę glendyvanderah.com/

Książkę przeczytałam dzięki BT zorganizowanemu przez Anetę Zielińską z bloga www.instagram.com/przeczytajzemna/

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.