Ewa Popławska “Ogniste serca”

Stare Szkoty. Mieszka tu rodzina Schulzów – Daniel, Wanda i dziesięcioletnia Ludwika. “Nie była to (…) zwykła familia, tylko dwoje obcych ludzi dla pozorów tworzących więzy. Wanda (..) Daniela Schulza poznała jedenaście lat wcześniej, gdy szwendała się po wielkopolskich puszczach. Niespokojne czasy przyciągały na trakty wielu hultajów i dzikich wędrowców. Nastoletnia Wanda niechybnie zginęłaby z rąk bandytów, gdyby nie pomoc ciemnobrewego, starszego od niej człowieka doświadczonego w tułaczce. Daniel podzielił się z nią mięsem i pozwolił usiąść przy ognisku”. Zaproponował jej założenie rodziny – potrzebował się ożenić, by wrócić na północ Polski, gdzie spędził z rodzicami dzieciństwo. Żadne nie pytało drugiego o przeszłość, chociaż każde czuło, że za współmałżonkiem ciągną się niedokończone sprawy z przeszłości.

Osiedlili się blisko Gdańska, w Starych Szkotach. Wandzie odpowiadało mieszkanie poza miastem, nie tylko – jak mówiła mężowi – z powodu przyjemniejszego powietrza i niewielkiego kosztu utrzymania. Bała się, że ją ktoś rozpozna, jako Wandę Sobótko, córkę łodzianki skazanej za czary.

Daniel Schulz był człowiekiem porywczym, szorstkim w obejściu, niezrównoważonym, dążącym za wszelką cenę do wygodnego życia, mającym ambicję posiadania władzy i bycia kimś ważnym. W stosunku do żony i córki był okrutny, chętnie używając rzemienia by skarcić córkę za najmniejsze przewinienie. Ludwika nauczyła się milczeć i bez słowa spełniać żądania rodziców. W głębi duszy pragnęła wolności. Jej przyjacielem był mieszkający w Gdańsku Florian Stein. Dwunastolatek był piątym, najmłodszym synem bogatego gdańskiego kupca. Często spotykali się w Gdańsku, tak żeby ani jedna ani druga rodzina nic nie wiedziała.

Jest rok 1677. Do Gdańska ogarniętego konfliktem między cechami i Radą przyjeżdża król Jan Sobieski. W tym samym czasie odbywa się też coroczny Jarmark Dominikański. Gród nad Motławą jest tu drugoplanowym bohaterem książki, choć może ktoś powiedziałby, że to miejsce, gdzie rozgrywa się akcja. Autorka – podobnie jak i w poprzednim tomie – zręcznie maluje historię Wandy, Ludwiki i Konrada na tle historycznych wydarzeń. Barwnie opowiada o wizycie Sobieskiego w grodzie nad Motławą, prowadzi czytelnika uliczkami Gdańska, wśród barwnego tłumu odwiedzających Jarmark św. Dominika czy witających przybywającego właśnie króla Jana Sobieskiego. W orszaku króla jest Konrad Jezierski, którego Wanda Sobótko, teraz Schulz, nie widziała jedenaście lat. Pod wpływem chwili powiedziała Ludwice:– Gdyby cokolwiek się stało i gdybyś została sama (…) zawiadom chorążego koronnego, który mieszka na Długim Targu. Nazywa się Konrad Jezierski. Poproś o niego, a gdy już go zobaczysz, powiedz, że jesteś moją córką. Nie odmówi ci pomocy”. Czy to była prawda? Czy tak naprawdę się stało?

Czy okrutny człowiek, dążący za wszelką cenę do wygody, ma jakieś hamulce i opory przed najgorszą zbrodnią? Czy ma sumienie? Do czego może doprowadzić niepochamowana ambicja bycia kimś za wszelką cenę? Czy kiedyś podjęta decyzja o zatarciu śladów przeszłości może mieć wpływ na przyszłość, nie tylko kogoś ale i najbliższej osoby? Jak zachowa się Konrad w godzinie próby?

Pytania mnożą się. Przyznam, że autorka zaskoczyła mnie zakończeniem, bowiem spodziewałam się czegoś innego. Ale dzięki temu czekam z niecierpliwością na kolejny tom. Bardzo zaskoczyło mnie zachowanie jednej z postaci i to parokrotnie, ale nie będę tu wymieniać o kogo chodzi, żeby nie psuć czytania.

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.