Małgorzata Falkowska “Ilias”

Na początku książki dużymi literami powinno być napisane “NIE CZYTAĆ “ILIASA” JEŚLI SIĘ NIE MA “LAOSA”. Autorka zafundowała bowiem taki emocjonalny rollecoaster, że jeśli nie można od razu poznać dalszego ciągu historii Gabi, to grozi to rozstrojem nerwowym. To tak nieco z przymrużeniem oka. Ale faktycznie po przeczytaniu obu części byłam szczęśliwa, że mogłam je obie przeczytać.

Przenieśmy się na małą, grecką wyspę Kos. To tu, w kompleksie Mitsis, w jednym z hoteli zaczyna pracować jako animatorka dziewiętnastoletnia Gabi. Właśnie zdała maturę i ma złamane serce, bo zakończył się jej dwuletni związek z Markiem, w którym pokładała dużą nadzieję. Tu również pracuje Ilias Katario, jeden z synów właściciela hoteli. Po raz kolejny spowodował wypadek samochodowy. Tym razem ojciec zareagował zupełnie inaczej niż zwykle. “- Sam zarobisz na naprawę samochodu. (..). – Jak to sam? – Zdziwiłem się. Rozumiałem, że był na mnie wściekły, ale żeby zaraz kazać mi pracować. i to w wakacje? W najlepszym okresie na zaliczania kolejnych turystek, które przylatują tutaj się rozerwać? – Będziesz tutaj pracować. Tak samo jak inni. – Ale jako kto? – Cicho wierzyłem, że chociaż pozwoli mi zająć miejsce za barem. (…) – Jako animator. – Przecież ja nie lubię dzieci! – Wkurzyłem się. – Czas to nadrobić synu – zaśmiał się, odwracając w stronę wyjścia. – I nie licz na taryfę ulgową, bo każdy wie, że masz dostać po dupie. Od jutra zaczynasz, Giovana cię przeszkoli z piosenek i układów tanecznych”. Ilian nie ma wyjścia. Inaczej nie ma co liczyć na przyszłe zarządzanie hotelami – jest przecież jednym z synów właściciela hotelu, a ta praca kiedyś się skończy.

Poznanie Gabi spowoduje trzęsienie ziemi przede wszystkim w życiu Iliasa, ale i jej życie całkowicie się odmieni. Gabi zraniona przez Marka postawiła sobie na razie szlaban na facetów do odwołania, a że Ilias swoją pewnością siebie bardzo przypomina jej Marka, od razu dochodzi między nimi do zgrzytów. Gabi nie wie kim tak naprawdę jest Ilias. Kiedy wprowadzał ją w nową pracę nie powiedział swojego nazwiska. “Przedstawiła się, a ja po raz pierwszy poczułem, że pora sprawdzić się bez nazwiska. Bez tego, czyim jestem synem. Ona zdawała się być dobrą przynętą. Niski przestraszony rudzielec, ze zbyt czerwonymi ustami. (…) Była w niej jakaś mała iskra, której trzeba było jedynie dostarczyć żar, by płonęła”. Ilias również jest zraniony. Mado, dziewczyna, która go zdradziła. “Z Mado chciałem się ożenić, a może nawet i zestarzeć. Tak było, dopóki nie zrozumiałem, że ona nie kocha mnie-Iliasa, tylko mnie-Katario”. Gabi nie wie o Iliasie jeszcze jednej rzeczy. Ilias jest seksoholikiem. Uświadamia to sobie nie od razu. “To nie Larista była problemem lecz ja i moje uzależnienie. Moje seksualne odreagowywanie problemów, do którego musiałem się przyznać chciażby przed samym sobą”. “Moim problemem jest seks”. Ilias traktuje kobiety jak obiekty do zaspakajania swoich potrzeb, albo raczej odreagowywania swoich problemów. “One się przecież nie liczyły. Liczyłem się ja. Ja i mój problem. Bo chyba tym to właśnie było. Nie znałem nikogo innego, kto topił smutki i problemy w seksie. Rozumiem alkohol, nawet narkotyki, ale ja po prostu musiałem wtedy rżnąć”.

Taki początek nie zapowiada nic dobrego. Ale jak wiadomo, można sobie coś zaplanować i postanawiać a los – i pomysłowa autorka 😁 – i tak pomieszają szyki. I bynajmniej nie ma tu zastosowania przysłowie “kto się czubi ten się lubi” bo nie jest to komedia romantyczna, tylko kawał pięknej historii miłosnej. Ktoś powiedziałby “dramatu miłosnego”. Ale ja wolę patrzeć na to jak na piękną historię miłosną. I Gabi i Ilias przechodzą przemianę. Niewątpliwie ma w tym swój udział to, że są ograniczeni miejscem – oboje pracują w tym samym hotelu. Gabi stanowi początkowo ogromne wyzwanie dla Iliasa, przyzwyczajonego do tego, że każda istota płci żeńskiej patrzy na niego z uwielbieniem (bo syn szefa) i tylko marzy o tym by wskoczyć mu do łóżka. Tymczasem Gabi nie zwraca na niego uwagi, wścieka się i mówi to co myśli. Wspólna praca zbliża obydwoje. Zaintrygowany Ilias stara się zbliżyć do dziewczyny. Gabi zmusza go do zastanowienia się nad swoim życie i nad sobą. “Zastanawiałem się przez chwilę, kim w zasadzie była dla mnie Gabi. Niby nic nas nie łączyło, ale ja czułem się w jej towarzystwie jakoś inaczej. Pragnąłem jej, jednak tortury, jakie mi zadawała swoją obecnością, sprawiały, że darzyłem ją wyjątkowym szacunkiem. (…) Warto chyba ponownie spróbować. Zaufać komuś i zdobyć czyjeś serce, oddając swoje. Gabi wydawała się do tego stworzona, a moje rychłe potrzeby zaspokojenia seksualnego zdawały się być jedynie potwierdzeniem tego, że właścicielka pomarańczowych włosów nie jest mi obojętna”.

Oczywiście pewnie większość domyśli się jak dalej potoczy się historia Gabi i Iliasa, choć pewnie różne momenty mogą nieraz zaskoczyć. Ten kto czytał “Laosa” lub choćby krótką notkę z tyłu książki, już wie, jak zakończy się historia Gabi i Iliasa, choć w pewien sposób ona będzie dalej trwała na kartach drugiej części. Nie chcę pozbawiać radości czytania i emocji mu towarzyszących.

Dawno nie czytałam książki naszpikowanej tyloma emocjami. Po przeczytaniu przez parę dni chodziłam z emocjami i oswajałam je. Wracałam do książki i czytałam zaznaczone fragmenty. A przy zakończeniu łykałam łzy. Dziękuję Małgosiu za tyle emocji. Ale dziękuję Ci też za niezwykłą delikatność i czułość, z jaką potraktowałaś swoich bohaterów. Nie zostawiłaś ich samych.

Na koniec dwa cytaty, które zapadły mi w pamięć. “Przeszłość ma swoje koszmary, a przyszłość nasze marzenia”. “Miłości nie liczy się w latach, lecz w chwilach, które zostają w pamięci”.

Jak to dobrze, że Ilias miał brata bliźniaka! 😁😁😁

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.