Po długim oczekiwaniu książka dotarła wreszcie do mnie. Tyle się naczytałam pochlebnych recenzji, ochów i achów, że przystąpiłam do czytania z lękiem, czy i mnie tak bardzo się spodoba.
Trzy przyjaciółki. Joanna, która w domu nie ma miłości. Mieszka tylko z ojcem, który jest dla niej może nie niemiły, ale w tym domu nie ma miłości. W końcu, w dramatycznej chwili Joanna dowiaduje się dlaczego tak jest. To co wykrzyczał do niej ojciec jest szokujące. Wszystko zdaje jej się walić na głowę. Joanna jest obolała psychicznie i fizycznie. Bo dobę wcześniej zerwał z nią narzeczony. “Żenię się z ich córką. Zawarliśmy umowę między firmami (…) Podpisaliśmy kontrakt przedślubny. To znaczy nasi rodzice podpisali”. Joanna zmusiła Marka, by pokazał jej swój nowy dom, a potem wróciła stamtąd pieszo. W eleganckich kremowych szpilkach, na które zbierała, udzielając korepetycji.
Magda Dobrzyńska. Zaniepokojona brakiem odzewu od Aśki, przychodzi do niej do domu i po awanturze, którą zrobił ojciec Joanny, zabiera ją do siebie. Tam rodzice otaczają Joannę opieką. Magda robi test ciążowy. Od dłuższego czasu źle się czuła, ma mdłości. Test wypada pozytywnie. Karol, który również mieszka w domu Dobrzyńskich szaleje z radości. Tyle, że radość szybko się kończy. “Mam guza w piersi – rzuciła swobodnie Magda i odsunęła od siebie pustą salaterkę. – Złośliwego – sprecyzowała. – Każą mi usunąć dziecko, ale ja tego nie zrobię. I każdą z was proszę – popatrzyła na przyjaciółki – a szczególnie ciebie , Asiu, żebyście mnie do tego nie namawiały. Przyrzeknijcie!”
Zuzanna jest modelką. Chce się wybić. Podpisuje kontrakt reklamowy. “- Wreszcie ! – Zuzanna wybiegła z agencji jak na skrzydłach i pocałowała pierwszy poważniejszy kontrakt reklamowy. (…) Oto ona, dziewczyna z małej, zapyziałej wsi została gwiazdą wybiegów. No, po prawdzie nie wybiegów, ale jednak. To nic, że kontrakt obejmował również pokazy zamknięte i imprezy prywatne. Głupstwo! Dam radę – stwierdziła”.
Tak zaczyna się ta pełna emocji książka. Historia przyjaźni, która przetrwała największe burze. Dziewczyny – a właściwie młode kobiety, powinnam powiedzieć – mimo tych burz wspierają się. Wioletta Piasecka wystawiła tę przyjaźń na naprawdę trudne próby, ale one dzielnie przetrwały te wszystkie zawieruchy. Nadziała książkę jak pyszne ciasto wspaniałościami – emocjami, które niejednokrotnie trudne, stawiające pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi, przedstawiająca sytuacje, które zmieniają człowieka na zawsze. Ale życie przecież takie jest. “Nie wiemy do końca, co przyniesie los. Na razie są kłopoty, ale ponoć po każdej burzy wychodzi słońce”.
Kiedy kończy się książka, Asia, Magda i Zuza, są już mądrzejsze o te wszystkie doświadczenia, które przeżyły. Wiele było za nimi. Trzeba było sobie wybaczyć. “W radiu zespół Ira śpiewał o tym, by wybaczyć każdy niespełniony sen i każdy błąd. Zuzanna, słuchając tej pięknej ballady, postanowiła wybaczyć sobie złe uczynki” Dużo mądrości życiowej ma mama Magdy, pani Ela Dobrzyńska. To od niej dziewczyny dowiedziały się o “Miłości na niepogodę” i o tym, że dla każdego przyjdzie “pogoda na miłość”. “Wy młode, niedoświadczone życiowe, szukacie księcia z bajki, a zapominacie, że miłości szuka się na niepogodę. Na słotę. Mówi się: na dobre i na złe, ale ile w życiu jest tego dobrego? Od czasu do czasu zaświeci słoneczko, ale częściej wieje wiatr i zacina deszcz. – Miłość na niepogodę – Magda uśmiechnęła się do matki. – Pięknie to powiedziałaś mamuś. – I dla ciebie, Asiu, przyjdzie pogoda na miłość”.
Książka kończy się zdecydowanie za szybko. I nie pomylili się ci, którzy zachwycali się. Ani trochę. Dobrze, że będzie ciąg dalszy!
Rozmowa z autorką http://ksiazkazostawiaslad.pl/index.php/2020/11/07/rozmowa-z-wioletta-piasecka/
Be First to Comment