Bardzo byłam ciekawa tej książki, kolejnej wydanej w projekcie “Opowieści z Wiary”. Bałam się zbyt dużej dawki przekonywania, że Bóg jest najważniejszy i zawsze trzeba w Niego wierzyć. Właśnie – trzeba. Tymczasem książka, którą zaczęłam czytać była zupełnie inna.
Ania i Marcin. Dwójka bohaterów, która różni się tak, że bardziej różnić się nie można. Ona wierząca w Boga, marząca o przysiędze w kościele przed Bogiem, chodząca regularnie na spotkania wspólnoty: tęskni za prawdziwą miłością. On twierdzący, że nie wierzy w Niego, nie uznaje świąt, wiara nie jest mu do niczego potrzebna. Jego rodzice zginęli w wypadku gdy miał 6 lat i od tego czasu odwrócił się od Pana Boga. Przypadkowe spotkanie w windzie rozpocznie ich znajomość, która przerodzi się w coś więcej. Oboje pragną poddać się temu uczuciu, ale różni ich bardzo dużo i to w podstawowych kwestiach. Dla Ani nawet palenie papierosów przez Marcina jest problemem. Ma zresztą wobec niego mnóstwo oczekiwań i liczy na to, że chłopak z miłości do niej po prostu uwierzy w Boga. Marcin natomiast chce się zmienić, ale nie zamierza wracać do kościoła ani rezygnować z przyjemności, jaką niewątpliwie jest np. fizyczna bliskość.
Kiedy nadciąga czas nieporozumień wybucha między nimi gwałtowna kłótnia, która ma niestety tragiczne konsekwencje. Ania i Marcin będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie co – albo raczej kto – jest dla każdego z ich najważniejszy.
Ania i Marcin to główni bohaterowie tej poruszającej książki. Ale nie mniej ważna jest druga para bohaterów. Patrycja i Mikołaj. Przyjaciółka Ani i przyjaciel Marcina. Oni obydwoje pomogą Ani i Marcinowi w momencie, kiedy wszystko będzie zdawało się przegrane. Ale jak się okazuje, przyjaźń potrafi zdziałać wiele.
Ważną postacią jest ksiądz Adam, znajomy Ani, Patrycji i Mikołaja, którego Marcin poznał w czasie Sylwestra. Ksiądz wcale nie usiłował Marcina nawracać i głosić mu kościelnych gadek o tym, jaki to Pan Bóg jest wspaniały. Co więcej, okazało się, że ksiądz też kiedyś nie wierzył.
Małgorzacie Lis udało się napisać książkę o wierze taką, że chce się ją czytać. Nie nawraca, nie moralizuje, nie przekonuje, że życie z wiara jest lepsze, ale pokazuje że Bóg cierpliwie czeka na człowieka i go kocha. “Mówią, że Pan Bóg jest najlepszym psychologiem” – to zdanie i rozśmieszyło mnie i zapadło w pamięć.
Jest w tej historii parę zaskakujących zwrotów akcji, ale nie będę o nich wspominać, żeby nie psuć radości czytania.
Za możliwość przeczytania dziękuję Ewelinie https://zaczytanaewelka.wixsite.com/website w ramach Book Touru, a pani Małgorzacie Lis za czułe podejście do każdego uczestnika – każdy otrzymał ulotkę reklamową z własnoręcznie wypisanymi życzeniami i autografem.
Bardzo dziękuję za recenzję. Chyba największą radością dla autora jest zadowolenie Czytelnika, kiedy odkrywa On to, co chciało się przekazać, a czasem nawet dużo więcej. Pozdrawiam serdecznie.
Napisała Pani naprawdę piękną książkę. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Pozdrawiam serdecznie 🙂