Magdalena Kordel “Bo nadal Cię kocham”

Czekałam na tę książkę. Bo tęskniłam za Malowniczym i za panią Leontyną i innymi bohaterami. Tym bardziej, że w zapowiedziach mowa była o listach, które zburzą spokój Leontyny. A ja bardzo lubię pisać listy, oczywiście nie burząc niczyjego spokoju 😄 . Tym razem jednak listy są zapowiedzią powrotu przeszłości, którą Leontyna zamknęła szczelnie i zepchnęła w zakamarki swojego umysłu. “Czarne widma przebrzmiałych dni niczego budującego nie wnosiły, tylko okaleczały. Więc odsuwała je od siebie jak najdalej. Udawała, że ich zwyczajnie nie było, nie ma i nie będzie. Ciemną stronę przeszłości, tak na całego, przywołała tylko raz, gdy zdecydowała się opowiedzieć Magdzie, jedynej żyjącej krewnej, swoją historię. A potem znów spuściła zasłonę milczenia na minione lata. I ta szczelnie oddzielająca ją od wojennej przeszłości kotara do tej pory działała bez zarzutu. Do momentu kiedy przyszedł pierwszy list …”. Leontyna postanowiła nie czytać następnych listów, wyrzucała awiza, a potem po prostu zaczęła unikać listonosza, by nie odbierać od niego ani awiza ani listu. Zaczęła znikać – nie tylko w sensie dosłownym – zaniedbując swój tchnący ponadwiekowym czarem sklepik “Kuferek”, w którym osiadł kurz. “W ogóle przestała być widoczna. A przecież do niedawna co rusz można ją było spotkać w rynku, w bibliotece albo w herbaciarni u Krysi. A teraz jakby rozpłynęła się w powietrzu”. W końcu listonosz zostawia listy Madeleine – Magdzie, która uwiązana w opiekę nad trzymiesięczną Zofią Marianną, niemowlęciem “Z wyraźnie zarysowanym charakterem” coraz rzadziej ostatnio zaglądała do pani Leontyny. Teraz z listami i wyrzutami sumienia z powodu zaniedbania, jakim było zapomnienie o pani Leontynie, Magda biegnie do “Kuferka”, gdzie znajduje starszą panią w kiepskim stanie. Ale “ta jej dzisiejsza wizyta przerwała jakiś zaklęty krąg”. Leontyna wraca do życia i opowiada Magdzie pewną historię. Zabiera listy i wraz z Magdą sprzątają sklepik. Pięknie to opisała Magdalena Kordel, wręcz zobaczyłam jak “uwolnione z ich wnętrza [kartonów] dzbanki wydęły z ulgą brzuszki, filiżanki umościły się w swoich spodeczkach, porcelanowe damy w balowych sukniach zazdrośnie popatrywały na swoje kreacje, rozpychając się na półce, którą dostały do wyłącznego użytku”.

Dzięki znalezionemu w szufladzie stołu w swoim sklepiku, Leontyna odnajduje dawną przyjaciółkę, Ewę Zawieruchę. “Ich ojcowie mówili o nich: święta zgroza. Bo gdy chciały, wyglądały jak aniołki – niewinne, niebieskie oczy, kokardy we włosach – zwodziły nawet najpodejrzliwszych. Ale za to w tych uładzonych na pozór głowach kłębiły się całe stada diablików i pomysłów takich, że na samą myśl można było osiwieć”. Jak się okazuje, pomysły Ewa ma nadal naprawdę wybuchowe i mogące przyprawić przynajmniej siwe włosy. Ale to Ewa w końcu przemówi Leontynie do rozumu i to dzięki Ewie Leontyna przeczyta wszystkie listy i otworzy drzwi do przeszłości, pozwalając jej wrócić. Ale czy zgodzi się ostatecznie na spotkanie z nadawcą listu?

Książka Magdaleny Kordel nie jest słodką historią o tym, jak wojna rozdzieliła dwojga młodych ludzi i jak potem się odnaleźli i żyli szczęśliwie. Nie brak w niej momentów trudnych, a nawet bolesnych. Wspomnienia wojny są dla Leontyny na tyle bolesne, że do tej pory broniła się przed nimi jak mogła. Ale Magdalena Kordel napisała taką powieść, która w ostatecznym rachunku jest światełkiem w mroźną noc. Ciepłem ogrzewającym serca i przywracającą wiarę w prawdziwe uczucia. Kojarzy mi się z kubkiem pysznej, gorącej herbaty, ogrzewającej dłonie i ciało.

Warto dać się ponieść magii uczuć, które przepełniają tą historię. Bo dzięki niej znowu można wrócić do Malowniczego …

Recenzja bierze udział w wyzwaniu #nienaczytanyrok zorganizowanym przez Nienaczytaną nieprzeszkadzajterazczytam.blogspot.com/. Temat styczniowego wyzwania BIAŁA OKŁADKA.

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.