“Nazywam się Mia, mam trzydzieści trzy lata. Jest niedziela, siódma rano, a mój peruwiański mąż właśnie wrócił z pracy. Nie, nie pracuje na noce. Właściwie w ogóle ciężko powiedzieć, że pracuje. Jest artystą od czasu do czasu malującym obrazy w parku pod ZOO. Co prawda ciężko z tego wyżyć, jednak mąż nie chce skazić się niewolniczą pracą na rzecz jakiejkolwiek wyzyskującej go instytucji lub osoby. Jego dumne ego sprawia, że z dwojga złego już woli wyzyskiwać mnie” Dlatego Mia utrzymuje Artiego, dając mu pieniądze na życie, farby itd. Po wielu dyskusjach o tym, że tak dalej być nie może, Arti dokonał przełomu – odkrył w sobie nowy talent – wokalny i wraz z towarzyszeniem gitary, na której nauczył się grać z internetu, zarabia dodatkowo na życie. Oprócz tego pomaga dodatkowo ulicznemu zespołowi tworzyć uliczny show, “to jest tańczy z przechodzącymi w parku babami i stuka w dzwoneczki lub bębenki”. Jest jeszcze jeden problem. Arti – mimo usiłowań Mii – nie chce nauczyć się polskiego, a potem cały czas narzeka, że nie może znaleźć pracy, bo nikt nie chce nauczyć go języka.
Mia ma pięcioletniego synka Antka, dla którego najbardziej na świecie pragnie, by miał pełną rodzinę. Czyli mamę i tatę. Mieszkają wszyscy u jej rodziców, którzy nie dość, że są od dawna skłóceni i każde mieszka w oddzielnym pokoju, to jeszcze nie trawią Artiego. Ale cóż …
Zaczyna się dziać coś dziwnego. O ile wcześniej to Arti zabiegał o względy Mii, adorował ją, zasypywał ją słodkimi słowami i wyznaniami pełnymi miłości, to teraz znika na całe dnie, nie wiadomo gdzie. A Mii nagle zaczyna tego brakować. Budzi się w niej zazdrość. Uświadamia sobie, że ku swojemu zdziwieniu, chyba zakochała się w mężu! Jego obojętność zaczyna tym bardziej boleć, że Mia odkrywa jego zdradę. Tamara ro dziewiętnastoletnia piękność. Mia postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Ale nie tak łatwo dowieść mężowi przewinienia, skoro zawsze odwraca kota ogonem i ma zawsze na wszystko wytłumaczenie. Nawet ma świadków! Ale w końcu sprawiedliwość zaczyna triumfować, a Tamara … No właśnie – Tamara okazuje się dla Mii największą niespodzianką, wręcz bombą.
Jak skończy się ta historia? Czy Antek będzie miał pełną rodzinę, o czym tak marzy Mia? I czy Arti zostanie z nią i synkiem?
Nie przypuszczałam, że książka oparta na faktach, może być naprawdę tak ciekawa! Tymczasem autorka ma lekkość pióra, co sprawia, że historia trudnej miłości kobiety i mężczyzny, który ją oczarował i zmanipulował na bardzo długo, a potem mimo oczywistych dowodów dalej się wszystkiego wypierał opisana jest z poczuciem humoru, lekkością i dystansem do życia. Ani prze chwilę nie czułam znużenia – przeciwnie – nie chciałam robić żadnej przerwy w czytaniu, byle tylko dowiedzieć się, jak się to zakończyło. I mam nadzieję, że autorka napisze jeszcze kolejną część, bo ta historia nie kończy się definitywną kropką nad “i”, ale ma nie domkniętą furkę, dającą nadzieję na kolejne części. Przynajmniej jeszcze jedną.
Be First to Comment