To pierwszy tom cyklu powieści rodowitej bialczanki, Agnieszki Panasiuk, rozgrywającego się na Południowym Podlasiu w drugiej połowie XIX stulecia. Jest rok 1869. Tytułowa Antonia Gillard traci posadę nauczycielki na pensji dla dziewcząt w Warszawie. Dostaje pracę w Białej na Podlasiu, w domu rosyjskiego urzędnika Fiodora Tochaczewskiego, jako guwernantka jego dwóch córek – jedenastoletniej Katii i sześcioletniej Tani. Swoim zachowaniem i obyciem, a także wiedzą, zyskuje sympatię i szacunek nie tylko swoich uczennic, ale całej służby i żony pracodawcy, Soni. Jawną niechęć okazują jej tylko siostra Soni, Nastazja i jej syn, Michaił Kuzulow, nie tający wcale swoich zapędów w stronę Tosi, jak również poprzednia niania dziewczynek, Swietłana. Tosia znajduj w Białej przyjaciół i coraz bardziej poznaje lokalne tradycje. “_ To przecież dla zmarłych! – Kucharka Kasia zdziwiła się niewiedzą i ignorancją uczonej skądinąd panienki. – Chleb się zaraz upiecze, kutia już gotowa, a groch dochodzi. Teraz lepim pierogi dla dziadów. – Jak dusze nas odwiedzą, to powieczerzają i odejdą w pokoju, nikomu krzywdy nie uczynią – lękliwie wyjaśniła jej córka, Tola”. Śledzi także poczynania Oswobodziciela. To tajemniczy, zamaskowany jeździec, który pomaga mieszkańcom Podlasie mierzyć się z carskimi represjami. “W rocznicę zrywu listopadowego, dokładnie w tę samą noc, na dawnym klasztorze reformatów, a obecnie siedzibie władz skarbowych, wymalował czerwoną farbą wers z “Warszawianki”: “Hej, kto Polak, na bagnety, żyj swobodo, Polsko, żyj”, a na drzwiach wejściowych do władz powiatu: “rok 1830” i jedno słowo: “Pamiętamy”.
W wyniku fatalnego zbiegu okoliczności Tosia traci posadę guwernantki i musi szukać nowego zajęcia. Jako dama do towarzystwa hrabiny Stefanii wyjeżdża wraz z nią do Franopola. Zaczyna brać udział w życiu towarzyskim, podróżach. Angażuje się równocześnie w pomoc ubogim i chorym. Tutaj również poznaje lokalne tradycje. “- Idą dzielić się popielnikiem – powiedziała Bolinowska. – W Warszawie nie ma zapewne tego zwyczaju, a tu, na prowincji, każda rodzina piecze swój placek i przez dzień dzisiejszy nic prócz niego do ust nie bierze. jeden największy pieką za całą wieś i dzielą się nim na wzgórku”. Spotyka również Oswobodziciela. “Kątem oka zobaczyła nieznajomą postać. Czyżby to Oswobodziciel? W ciemnej pelerynie, z maską na twarzy i w kapeluszu z szerokim rondem wydawał się panem okolicy. (…) – Pan jesteś … – wyjąkała Antonia. – O tak, zgadza się. Tym, co przemierza gościńce i słucha uciśnionego ludu”.
Nawiązane w Białej znajomości i przyjaźnie trwają dalej, tym bardziej, że hrabina Stefania co jakiś czas wraca do tego miasta. Los sprzyja Antoni. Zakochuje się z wzajemnością, ale wspólna droga wcale nie jest taka prosta. Antonia nie zna prawdziwej tożsamości ukochanego. Kiedy ją odkryje przeżyje szok …
Antonia była dla mnie towarzyszką po Podlasiu. Wraz z nią poznawałam nieznane mi obrzędy, jak choćby “maślany podkurek”. Wspomniane jest także, że “za parę lat podłaźniczki znikną, a całe drzewka będziemy wstawiać na pokoje. U Niemca jest taki zwyczaj, a pod germańskim zaborem siłą obyczaje wprowadzają. nawet angielska królowa pod wpływem męża tak swój pałac stroi”. Przyznam się, że naprawdę dużo łatwiej wchodziły mi do głowy informacje o zwyczajach panujących na Podlasiu, kiedy poznawałam je razem z Antonią, towarzysząc jej w jej historii. I teraz łatwiej mi wyobrazić sobie obrzęd Dziadów przedstawiony w II części “Dziadów” Adama Mickiewicza. Tą samą część, którą czyta Antonia służbie Tochaczewskich. “- Dziady”. To dramat naszego wieszcza, Adama Mickiewicza. Traktują między innymi o starym obrzędzie, jaki na kresach litewsko-ruskich lud niegdyś odprawiał. – Mówiąc to Tosia zastanowiła się, czy do dzisiaj jakie zabobony nie przetrwały. Zaczęła czytanie. po pewnym czasie do kręgu słuchaczy dołączyły pozostałe pokojówki. Na każde “Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie” Tola i Józka wzdrygały się, jakby coś naprawdę w tej chwili stać się miało, a oczy ich rozszerzały się i ze strachu i z ciekawości”.
Autorka wykonała fantastyczną pracę, wplatając w treść nie tylko dawne zwyczaje i obrzędy XIX-wiecznego Podlasia. Za każdym razem można potraktować oprowadzanie Antoni, nie tylko po Białej, jako swoisty przewodnik. To są opowieści o prawdziwych, istniejących do dziś ulicach i miejscach. Warto przyjechać do tego urokliwego miejsca i podążyć wraz z Antonią by je poznać.
http://www.rudymspojrzeniem.pl/2020/12/wyzwanie-czytelnicze-wypozyczone-2021.html
Be First to Comment