Być może większość tego doświadczyła. Jest najpiękniej jak może być. Niczym w najpiękniejszej baśni wszystko zmierza do jeszcze piękniejszego finału – do ślubu. Ale wtedy właśnie słychać nagle odgłos pękającego balonu. “Nagle wszystko zrozumiałam. W ciągu paru minut przestał istnieć mój świat”. Wszystko się rozsypuje, a ten który miał być na dobre i na złe, do końca życia, ucieka jak tchórz. “Ja w każdym razie nie jestem gotowy opiekować się tobą przez całe życie. (…) Na pielęgniarza się nie nadaję … (…) Każdy ma tylko jedno życie. Nie możesz zabrać mi mojego. Moje chcę przeżyć zupełnie inaczej …”. Hania i Bartek. Miłość jak z obrazka, jak z najpiękniejszej baśni. I kończy się równie szybko jak baśń, kiedy Hania otrzymuje druzgocącą diagnozę lekarską, rozwiewającą wszelkie nadzieje na to, że będzie dalej mogła żyć tak samo jak do tej pory. Bartek porzuca ją, nie chcąc być uwiązanym i pozbawionym normalnego życia. Dzięki przyjaciołom, Anecie i Robertowi, Hania dochodzi do siebie.
Francesco Darone, to właściciel restauracji, dla którego Hania zaprojektowała teraz altanę i ogród przed restauracją. To w jego restauracji Hania i Bartek poznali się. Jest ich wielkim przyjacielem, do czasu kiedy Bartek porzuca Hanię. Zaprojektowany przez nią ogród zachwyca przyjaciela Francesco. To Pierre Aron, z którym znają się 30 lat. “To Hanka zaprojektowała tę altanę i ogród przed restauracją. (…) Ma to coś, co odróżnia rzemieślnika od artysty. Projektuje rzeczy, które natychmiast zaczynają żyć własnym życiem.” Miał rację. Ten jego ogród żył własnym życiem. Był romantyczny, magiczny i ciepły. Zwodził, mamił i przyciągał. był niesamowity”. Pierre ma dla Hani pewną propozycję. Jest właścicielem kilku mieszkań, znajdujących się w południowej Prowansji. Chce zmienić ich wystrój. Wynajmie Hani jedno ze swoich mieszkań.
Hania zgadza się i w ten sposób wyjeżdża do Francji. Zostawia za sobą wszystkie złe wspomnienia, ból, rozpacz, miejsca przywołujące wspomnienia, wspólnych znajomych, wspólne cele i marzenia. “Wyjedziesz i wszystko się oddali. (…) Restart. Nowe miejsce, nowi znajomi, nowa praca, nowe możliwości. (…) Historia do napisania od nowa, od pierwszej litery, od początku …” Zaczyna na nowo. Musi zacząć mówić w języku, którego kiedyś się uczyła, zacząć organizować swój dzień, a przede wszystkim robić to, po co przyjechała – czyli zmieniać wystrój wnętrz mieszkań Pierre`a. Poznaje nowych ludzi, przede wszystkim syna Pierre`a – Andre i jego przyjaciela – Bastiena.
I tu zaczyna się nowa historia. Tak jak mówił do Hani Francesco “Historia do napisania od nowa, od pierwszej litery, od początku“. Mogłabym ją opowiedzieć ale przecież nie o to chodzi. W dedykacji w książce pani Jola napisała mi “Pani Mario, to najbardziej romantyczna z moich powieści”. Nie przeczytałam jeszcze wszystkich książek pani Joli. Ale te, które czytałam, pozostały ze mną. Każda przyniosła mi coś innego. “Prosto w serce” to rzeczywiście niezwykle romantyczna powieść. To historia o sile miłości. “Prawdziwa miłość karmi się ognikami szczęścia w oczach bliskiej osoby. Prawdziwie kocha ten, kto daje, a nie bierze, kto jest w stanie poświęcić siebie dla drugiego człowieka”. To opowieść o tym, że to co wydaje się końcem wszystkiego, może być początkiem najpiękniejszej przygody i spotkaniem tego jedynego. To także opowieść o tym, że kiedy wszystko – albo wiele rzeczy – nam się wali na głowę – warto złapać dystans, odejść, bo z odległości lepiej widzi się to, czym problem tak naprawdę jest i kto jest kim. I wreszcie jest to niezwykle barwna podróż przez Prowansję. Jolanta Kosowska ma dar opisywania tak, że czytając ma się wrażenie, że zagląda się do tych wszystkich miejsc, słyszy się gwar rozmów, czuje zapach serwowanych potraw.
Warto było poddać się niezwykłej atmosferze historii Hani, Andre i ich przyjaciół. Już wiem, że “prosto w serce” pozostanie ze mną na długo.
Be First to Comment