Byłam ciekawa co w rzeczywistości kryje książka, mająca w zapowiedzi sensacyjne watki szpiegowskie przeplatające się z filozoficznymi dywagacjami na temat natury zła oraz konsekwencji stawiania mu czoła. Jak to wszystko uniesie powieść historyczna, która ma połączyć wierne odwzorowanie nerwowej atmosfery końcówki lat trzydziestych XX wieku i fikcyjną historię zamachu, który miał zmienić losy świata. Celem autora było zadanie pytań, które miały towarzyszyć czytelnikowi, jeszcze długo po skończeniu czytania. Czy to się udało?
Bruno Lipintz ma stabilną pracę w polskim konsulacie przy Charlotten Strasse 24 we Wrocławiu. Ale któregoś dnia konsul Leon Koppens wzywa go na prywatną audiencję, po której już nic nie będzie takie samo. Bruno stanie przed możliwością realizacji największych marzeń i zmiany świata na lepsze. Musi tylko dojść do celu za wszelką cenę. No właśnie. Wszystko ma swoją cenę. “Zamyślił się nad kwestią mniejszego zła. Czy naprawdę jest tak, że szczytny cel uświęca środki, a wszystkie grzechy zostają wymazane gdy uda mu się wykonać jeden dobry uczynek? Czy można świadomie skrzywdzić drugą osobę, usprawiedliwiając się tym, że swoim wyborem oszczędzi większego cierpienia komuś innemu? Setkom ludzi, tysiącom?”. To właśnie on zaczyna mieć moralne skrupuły i zaczyna stawiać sobie coraz więcej pytań, zaczyna wątpić w sens tego, czy miał rację podejmując decyzję, w konsekwencji której ucierpiało tyle niewinnych ludzi.
Dużo w książce jest postaci, ale są one na tyle wyraziste, że nie zlewają się i nie przytłaczają ilością. Żadna postać nie jest jednoznacznie dobra ani zła – każda w najmniej spodziewanym momencie pokazuje swoją prawdziwą twarz, ale nawet wtedy nie zawsze można kogoś jednoznacznie ocenić “ten jest dobry” czy “ta jest zła”.
Autor umiejętnie buduje napięcie, dawkując emocje. Zaskakuje, trzymając w niepewności co za chwilkę się wydarzy, to znów w ciekawości jak poradzi sobie bohater w rozmowie z inną kluczową w danej scenie postacią. Intryga goni intrygę, akcja zaskakuje tak, że ciągle nie można się domyśleć kto jest owym tytułowym zdrajcą. Następuje kulminacja, przyspieszenie i rozwiązanie, którego nie do końca się spodziewałam, ale które zostawia otwartą furtkę do kontynuacji losów Brunona Lipintza.
Trzeba wspomnieć o jeszcze jednym bohaterze książki. To przedwojenny Wrocław. Nie mogę powiedzieć, że znam to miasto, a tym bardziej Wrocław przedwojenny, ale jednak bywam tam co roku. Dlatego z ciekawością czytałam historię przedwojennego Wrocławia i całego obszaru Dolnego Śląska – czy szłam razem z bohaterami po wymienionych w książce ulicach. Myślę, że śmiało można potraktować tą historię jako pewnego rodzaju historyczny przewodnik po dawnym Wrocławiu i jego ulicach czy miejscach, niektórych już nieistniejących. Autor opisał je w sposób bardzo plastyczny. Nic dziwnego – w kręgu jego zainteresowań leży właśnie przedwojenny Wrocław.
Dziękuję Autorowi, panu Adamowi Wierszuniowi https://www.facebook.com/adamwierszun/ za oryginalną dedykację
Be First to Comment