Anna Szczęsna “Trzykrotka”

Trzykrotka. Roślina, która towarzyszyła mi odkąd pamiętam. Wypuszczała długie pędy, okraszone gęsto zielono-fioletowymi mięsistymi, pełnymi malutkich włosków na powierzchni, liśćmi. Tworzyły coś w rodzaju małych gniazdeczek, w których pojawiały się malutkie baldoróżowe kwiatuszki.

Trzykrotka towarzyszyła moim przeprowadzkom jakby mimochodem, więc i niejako podświadomie zaobserwowałam pewne rzeczy. Łatwo jest taki długi pęd ułamać ale i łatwo ukorzenić. Ukorzeniona i zaopiekowana (lubię to słowo 🙂 ) szybko wypuszcza nowe pędy, dając początek nowej bujnej roślinie.

Trzykrotka jest bardzo łatwa w uprawie ale … jeśli nie okaże się jej troski i czułości to pędy zaczną się wydłużać tracąc swoją zdrową grubość – czyli popadną w roślinną anoreksję – liście zaczną się odbarwiać, tracąc swoją jędrność i w efekcie cała roślina zacznie marnieć.

Można by się zapytać po co piszę o roślinie, skoro autorka użyła jej nazwy jako tytułu najpewniej metaforycznie. Oczywiście, że można. Ale dla mnie przyjaźń Alicji, Rozali i Łucji jest właśnie jak trzykrotka. Alicja nagle dowiaduje się, że zdradza ją mąż. Wraca do Torunia, do swojego mieszkania z czasów studenckich. Dołącza do niej Łucja, ukrywająca się przed pewnym biznesmenem. A na koniec jeszcze Rozalia, która straciła nagle dotychczasowe lokum. Gdyby nie przyjaciółki, Alicja załamałaby się. Łucja też nie ma najlepiej – wciąż żyje w strachu, widząc wszędzie czyhających na nią zbirów biznesmena, któremu nadepnęłą na odcisk. A Rozalia chwilowo była w najlepszej sytuacji – wprawdzie straciła lokum, ale ma gdzie mieszkać.

Sytuacja chwilowo nie wygląda zbyt optymistycznie. Ale “raz jest lepiej, a raz gorzej”. Zaczyna się od wizyty pewnego młodego człowieka, Sylwestra Kłaczko, który “- Kiedyś malowałem i … – przełknął ślinę. – Pewnie wyda się pani to śmieszne, ale przy podłodze, nad listwą, są takie małe trzy kamienice … Rozalia zaniemówiła. Po przeprowadzce zastanawiała się, kto był autorem tych uroczych malunków i teraz stała z nim twarzą w twarz, tylko nie mogła uwierzyć, że to on. Nie pasował do jej wyobrażeń. była święcie przekonana, że bajkowe kamienice są dziełem jakiejś nieco egzaltowanej dziewczyny, a miała przed sobą kogoś, kto wyglądał jak zabiedzony poeta z dziewiętnastego wieku”. Sylwester okaże się bardzo ważną postacią w życiu szczególnie jednej z przyjaciółek, podobnie jak biznesmen Włodzimierz Konarski, którego tak obawiała się Łucja. Pojawia się się jeszcze Krystek, kolega Łucji z piaskownicy, który także namiesza niejedno.

W międzyczasie Alicja wpada na pomysł założenia czasopisma. Rozalia jest blogerką współpracującą z wieloma wydawnictwami. “Jej recenzje znalazły wielu czytelników. Licznik wizyt wciąż się kręcił, a nieustannie pojawiające się komentarze motywowały do pracy”. Stąd też pomysł Alicji by wypromować czasopismo we współpracy z coraz bardziej popularnym blogiem Rozalii. Czy ktoś zgadł już może jaką nazwę ma blog Rozalii, od którego wzięło nazwę czasopismo?

Od tej pory akcja zaczyna przyspieszać. Nie brak po drodze dziur i wybojów, czasem skręci się w niewłaściwą uliczkę, wybierze niewłaściwy zakręt. Ale zawsze można liczyć na przyjaciółki. One nigdy nie zawiodą, choć nie zawsze są w tym samym czasie i w tym samym miejscu. Najważniejsze, że zawsze można na siebie liczyć.

Kiedy czytałam “Trzykrotkę” pomyślałam sobie jak ważne jest pielęgnowanie relacji z ludźmi. Jak ważne jest to, by w dbaniu o innych nie zapomnieć o dbaniu o siebie. Bo przecież najpierw zdrada Leosia wyniknęła z tego, że Alicja oddała mu całą siebie zapominając o zadbaniu o swoje własne potrzeby. A potem, kiedy Leoś w potrzebie przyleciał do Alicji chcąc ją odzyskać, ona była już na tyle silna, by powiedzieć mu “nie”, choć kiedy to czytałam to sama wymyślałam Leosiowi ile wlezie od najgorszych (na pewno bardziej niż Alicja).

Doceniam wprowadzony z wielką delikatnością wątek nastoletniej siostrzenicy Sylwestra, którą osieroca własna matka, najpierw pozbawiając ją miłości w życiu, a później – kiedy ginie w wypadku – swojej obecności. Co śmiem twierdzić ze smutkiem obróciło się na dobre dla nastoletniej Natalii, bo Rozalia i Sylwester ją bardzo pokochali.

“Wygląda na to, że ruszyłyśmy z miejsca, każda zaczyna coś nowego. Kochane powodzenia! – Uniosła kieliszek z winem udającym szampana. Brzęk szkła przypieczętował ich zgodę na wielką niewiadomą ale i na szczęście. Najlepsze było wciąż przed nimi”.

Wszystkie cytaty pochodzą z książki “Trzykrotka”

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.