Maja Drożdż “Nie rezygnuj”

Prawie 30 lat temu byłam z mężem w wiedeńskim Praterze. To bardzo klimatyczny park. Jedną z jego istotnych części to wesołe miasteczko ze znanym na całym świecie ogromnym kołem widowiskowym, zwanym Riesenrad. Nie przepadam za korzystaniem z tych wszystkich szaleńczo pędzących karuzeli czy diabelskich młynów. Ale wtedy coś mnie jednak podkusiło i postanowiłam wsiąść do jednej z kolejek górskich. Wyglądała tak niewinnie, kiedy na nią patrzyłam to wydawało mi się, że pędzie w tempie dla mnie ok. Nic bardziej błędnego! Pierwszy podjazd pod górę – no i czego się tu bać? Zjazd w dół pozbawił mnie wszystkich złudzeń. Resztę drogi przebyłam z zaciśniętymi powiekami, kurczowo trzymając się rękami poręczy i siedzącego obok mojego męża, przekonana, że zaraz i tak nasz wagonik wyleci z torów … Nigdy więcej nie dałam się zwieść złudzeniu, że kolejka górska zjeżdża w tempie, w którym jestem w stanie wytrzymać.

Dlaczego przywołałam to ciągle żywe, mimo upływu lat, wspomnienie? Bo tak właśnie się czułam czytając “Nie rezygnuj” Mai Drożdż. Dalsze losy bohaterów książki “Nie uciekaj”. Pierwsza część zakończyła się – jak dla mnie – istnym trzęsieniem ziemi. Wiedziałam, że ciąg dalszy nie może być od razu miły, łatwy i przyjemny – no bo przecież książka nie miałaby sensu. Ale nie przygotowałam się na taki emocjonalny rollecoaster z jakim przyszło mi się zmierzyć.

Nicole wraca w końcu do świata żywych. Po ośmiu miesiącach w śpiączce dowiaduje się, że Josh odszedł do innej kobiety. To powoduje, że nie chce jej się żyć. Na szczęście ma wokół siebie nie tylko przyjaciół ale także świetnego rehabilitanta Owena, który jak się okaże, uleczy także nie tylko jej ciało ale i duszę.

Po powrocie do pełnej sprawności fizycznej Nicole wraca do pracy. Teoretycznie pożegnała się z Joshem ale dawne uczucia odżywają ze zdwojoną siłą. Stara się je zagłuszać, spędzając czas na imprezowaniu z przyjaciółkami i wikłając się w romans z jednym z klientów, ale to nie przynosi ukojenia. To, że spotyka się z Joshem w pracy nie pomaga jej w utrzymaniu równowagi psychicznej i radzeniu sobie ze stratą ukochanego.

Mogłabym długo wymieniać różne kroki, które podejmuje Nicole, aby dobić wreszcie do portu jakim jest poczucie bezpieczeństwa i stabilizacja. Ale przecież nie o to chodzi aby streszczać tu książkę.

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że po rewelacyjnej pierwszej części druga będzie w stanie zaskoczyć mnie jeszcze większą dawką emocji. Oczekiwałam równego ładunku uczuć, zaplątanych i pogmatwanych losów ale czegoś takiego się nie spodziewałam. Brawa dla autorki za jeszcze wyższy poziom i za zakończenie, które pozostawia otwartą furtkę do kontynuacji losów Nicole.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Novae Res.

Be First to Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.