Wielkie włoskie wakacje. Czy nie brzmi to dla wielu jak podróż marzeń? W „Wielkich włoskich wakacjach” Jolanta Kosowska zabiera nas w podróż przez Asyż, Pompeje, Neapol, Wenecję, Florencję i inne piękne miejsca Włoch.
Wydawałoby się, że głównym elementem powieści sensacyjnej czy thrillera musi być wyłącznie intryga – bohaterowie, zagadka do rozwiązania, sytuacja zagrożenia. Mamy tu to wszystko. Dwie początkujące studentki, Klaudia i Karolina, wybierając sią na swoje wielkie włoskie wakacje. Po powrocie do Polski Klaudia w pośpiechu zostawia na ławce pamiętnik, który znajduje przypadkiem Jakub. Czytając go zaczyna być pewien, że młodej dziewczynie grozi jakieś niebezpieczeństwo. Kto lepiej mu pomoże niż jego starszy brat Kacper, były policjant po przejściach, obecnie dziennikarz, który dopiero co wrócił z Francji i wcale ale to wcale nie ma ochoty nigdzie się ruszać. Ale pamiętnik wabi, kusi i … wciąga tak samo jak czytelnika. Nagle okazuje się, że nic nie jest takie jak się na pierwszy rzut oka wydaje. Zaczyna się niecierpliwe przewracanie kartek, myśli galopują „co dalej”, napięcie i poczucie zagrożenia wraz z każdym kolejnym krokiem rośnie. Towarzyszyłam w tym Kacprowi z równie wielką niecierpliwością i poczuciem, że Klaudia znajduje się w coraz większym niebezpieczeństwie. Jolanta Kosowska umiejętnie prowadziła swoich bohaterów – a wraz z nim i mnie – do samego końca, bo rozwiązanie zagadki znajduje się na przedostatniej stronie. Tak – przedostatniej stronie!
Ale dlaczego podkreśliłam – wydawałoby się, że podstawowym elementem powieści sensacyjnej czy thrillera musi być wyłącznie intryga, a więc bohaterowie, zagadka do rozwiązania, sytuacja zagrożenia? Bo dla mnie tym elementem są tu równocześnie Włochy, a dokładnie te miejsca, które opisuje w swoim pamiętniku Klaudia. I ich szczegóły. Klamka. Echo podwójnych kroków. Splecione ze sobą litery C i M. Obrazy na ścianach.
Dla mnie „Wielkie włoskie wakacje” są przede wszystkim przewodnikiem pełnym zapachów, dźwięków, nasyconym kolorami. Wraz z Klaudią wędrujemy urokliwymi uliczkami Asyżu, zwiedzamy wykopaliska Pompejów, zwiedzamy Florencję, jedziemy po krętych włoskich drogach. Czytałam opisy wędrówek dziewczyn i czułam ich emocje.
Ale najpiękniejsze chwile przeżyłam czytając opis budzącej się do życia Wenecji. Jolanta Kosowska każdy opis z pamiętnika Klaudii przedstawiła tak, że miałam wrażenie jakbym była dokładnie właśnie w tym opisywanym miejscu, czuła chłodne mgły budzącej się dopiero co laguny, słyszała nawoływania gondolierów rozpoczynających pracę czy kramarzy ustawiających swoje stoiska. Czułam chłodny powiew morskiej wody, widziałam poranne słońce rozpraszające mgły i wyłaniający się zza nich przepiękny obraz miasta.
Opis Wenecji zrobił na mnie największe wrażenie i długo pozostanie w mojej pamięci. Ale każdy opisany budynek czy miejsce, mimo, że będące bardziej czy mniej częścią akcji, opisane jest z taką dbałością o szczegóły i w taki sposób, że śmiało może zastąpić przewodnik w czasie niezwykłych Wielkich włoskich wakacji.
Be First to Comment